Chusta kółkowa jest czymś idealnym na szybkie „chustowe” akcje, szczególnie przy niemowlakach. U mnie w pierwszych tygodniach życia córy była na użytku dziennym – dzięki niej mogłam zjeść, a to już spory sukces, nieprawdaż? Dzięki chuście i dzieć była zadowolona, tuląc się do mamy, i mama, bo mogła zrobić sobie kanapeczkę z kawką i je radośnie skonsumować (oczywiście kawę już nie gorącą, takich rzeczy w chuście nie ryzykujemy, ale jednak wciąż daleką od zwyczajowej „zimnej kawy matki”).
Po pierwszych paru tygodniach kółka nierzadko ratowały, gdy np. trzeba było wysiąść z samochodu zabierając parę rzeczy, w tym niemowlę. Wsiadałam do auta z już zawiązaną chustą kółkową, potem tylko córę z fotelika hyc w kółka, krótkie dociągnięcie i już ręce wolne – można brać bagaże! No i człowiek się nie boi, że mu się dziecko z rąk wyśliźnie. Nawet jak schodzę dwa piętra w dół odwiedzić sąsiadkę to biorę małą w chustę, bo tak czuje się bezpieczniej, niż trzymając ją na rękach – czasem śliski z niej węgorz.
Dla kogo chusta kółkowa?
Dla każdego dziecka – noworodka, niemowlaka czy rocznego biegacza.
Kiedy jej można używać?
Na krótkie noszenia. Wypad na zakupy do osiedlowego sklepu, z psem na spacer, dojście z auta/środka komunikacji do domu, uśpienie, uspokojenie na spacerze, kiedy dziecko nam „się obraża” nam na wózek – wtedy jest po prostu bezcenna.
Zalety chusty kółkowej
- szybkie wiązanie: możemy ją właściwie cały czas trzymać pod ręką gotową do użycia, nawet bez przekładania chusty przez kółka od nowa za każdym razem;
- można mieć chustę na sobie, przygotowaną do dociągnięcia, już kiedy wychodzimy z domu i planujemy jej użycie za jakąś chwilę;
- szybkie wkładanie i wyjmowanie dziecka z chusty, bez konieczności zdejmowania chusty z siebie,
- nawet oporni dadzą radę, bo motania tu naprawdę mało;
- nie ciągną się za nami żadne długie ogony podczas dociągania chusty.
Wady
- wiązanie niesymetryczne – za każdym razem warto zmienić ramię, które jest obciążane;
- z tego też powodu – duże obciążenie jednej strony – długo dziecka nosić się w niej nie da. A nawet jeśli się da, to lepiej nie ryzykować skrzywienia kręgosłupa – i swojego, i dziecka.
- kiedy nosimy noworodka, nietrzymającego stabilnie główki – warto zwrócić uwagę na „odwrócenie” krawędzi chusty – uzyskamy lepszą stabilizację szyi malucha.
Tadam! A oto i mini instrukcja.
Powodzenia!
DOMINIKA
Świeżo upieczona mama, niewiele dłużej żona, nadłużej położna i doradczyni noszenia dzieci w chustach i nosidłach. Absolutna swej pracy z kobietami (i ich rodzinami) oraz niemowlakami entuzjastka. Hobbystycznie tancerka amerykańskiego swinga.